Wszystkie odloty Adama Michnika
Adam Michnik próbuje wracać, ale wraca tylko jako klown. Jego teksty już dawno przestały odwoływać ministrów, ba, nie trafiają nawet do przeglądów prasy w większości mediów.
- Czytając najnowsze teksty publicystyczne Adama Michnika, można odnieść wrażenie, że redaktor naczelny „Gazety Wyborczej" odleciał w kosmos własnych wyobrażeń. Jednak tak naprawdę rzeczywistość jest dla niego jeszcze bardziej brutalna: Michnik coraz szybciej odlatuje na margines publicznej debaty. Opublikowana kilkanaście dni temu korespondencja Adama Michnika i Michaiła Chodorkowskiego nie pozostawia wątpliwości, że trzeźwość ocen łatwiej zachować, siedząc w rosyjskiej kolonii karnej, niż ciesząc się niczym nieskrępowaną wolnością w III RP.
Aktywność Adama Michnika jako samozwańczego demiurga polskiej sceny politycznej, działalność Michnika w roli „wielkiego rozdającego", wyznaczającego tory myślenia „statystycznego polskiego inteligenta" oraz jego (Michnika) wpływ na społeczno-polityczną rzeczywistość w naszym kraju zostały już dokładnie opisane i zdiagnozowane. Dość odwołać się chociażby do książki tak podstawowej jak „Michnikowszczyzna. Zapis choroby" Rafała Ziemkiewicza. Równie dokładnie wskazany został moment, w którym Michnik spadł z piedestału: cezurę stanowiła tzw. afera Rywina i przesłuchania przed parlamentarną komisją powołaną do jej zbadania. Zapewne powoli czas na appendix do dzieła Ziemkiewicza: Kronikę rekonwalescencji.
Dziś Michnik próbuje powracać, ale wraca już tylko jako klown. Tutaj uwaga: znane jest upodobanie szefa „Wyborczej" do odpowiadania polemistom pozwami sądowymi. Zatem wytłumaczę, aby nie było wątpliwości, że jest to publicystyczna opinia, a nie naruszenie dóbr osobistych. Otóż klown to figura, która rozśmiesza; czasami w taki sposób, że widzowi opadają ręce. Kiedy Adam Michnik pisze, że Władimir Putin przypomina mu Jarosława Kaczyńskiego (w takiej właśnie kolejności), a PiS – Komunistyczną Partię Polski, czuję się jak na występie klowna, celującego w absurdalnym slapsticu. Właściwie powinienem się śmiać, ale wobec poczucia bezsensu opowiedzianych dowcipów – opadają ręce.
Certyfikat Kiszczaka
Zapewne największym upokorzeniem, jakie przełknąć musi Adam Michnik, jest fakt, że jego teksty przestały już być faktami społeczno-medialnymi. Nie są w stanie odwoływać ministrów, kreować nowych wydarzeń (bądź chociażby fantasmagorii) politycznych, co więcej – nie trafiają nawet do „przeglądów prasy" w większości mediów. Michnik musi się pogodzić z sytuacją, kiedy jego opinia jest tylko jednym z wielu głosów, co więcej – głosów mniej liczących się niż analizy Jadwigi Staniszkis, Zdzisława Krasnodębskiego albo Andrzeja Zybertowicza. Bo jeżeli wymieniona trójka stara się w swoich komentarzach i diagnozach elastycznie reagować na zmieniającą się rzeczywistość – odczytywać ją oraz interpretować, to Adam Michnik pozostaje już tylko przewidywalny – do mdłości.
Obsesyjne pragnienie zemsty
Na liście Michnika znaleźli się m.in.: Jarosław Gowin, Jarosław Kaczyński, Janusz Kurtyka, Antoni Macierewicz, Ryszard Legutko, o. Tadeusz Rydzyk, Jadwiga Staniszkis, Tomasz Terlikowski, Jacek Trznadel, Zbigniew Ziobro, Andrzej Zybertowicz. Nie da się ukryć, że „osobistym wrogiem Michnika nr 1" (w sensie ideowym) był, jest i pozostanie Jarosław Kaczyński. Niechęć do niego jest tak wielka, że atakując Kaczyńskiego, Michnik najczęściej „odlatuje w kosmos". I to w dalekie rejony innych galaktyk. W opublikowanych niedawno listach do Chodorkowskiego naczelny „Wyborczej" napisał: „Natomiast Putin przypomina mi Jarosława Kaczyńskiego: podobna bezwzględność, cyniczna zdolność do okrucieństwa, upodobanie we władzy". Ciekawe, jakie zadośćuczynienie wygrałby przed sądem prawnik Agory mecenas Piotr Rogowski, gdyby postanowił zmienić pracodawcę i reprezentować racje prezesa Prawa i Sprawiedliwości, uznając, że słowa „cyniczna zdolność do okrucieństwa" naruszają dobra osobiste powoda? Taka konstrukcja intelektualna: Putin przypomina Kaczyńskiego, to już nie tylko jawny absurd, to znacznie więcej: błazeństwo, które trudno nawet wytłumaczyć zaślepieniem. Michnik pisze do człowieka, który w kolonii karnej znalazł się – pozbawiony całego majątku – w Rosji Putina i za sprawą systemu firmowanego przez Władimira Władimirowicza. Ile osób trafiło do kolonii karnej na wieloletnie więzienie w Polsce Kaczyńskiego? Oczywiście można brnąć w populistyczne brednie á la Kutz czy Kalisz i twierdzić, że Blida to „prawie jak Politkowska", niemniej warto pamiętać, że wszystkie postępowania prowadzone przez prokuraturę „w Polsce Tuska" w sprawie działań organów państwa pod rządami Jarosława Kaczyńskiego skończyły się umorzeniami.
Zaplątany w komunizm
Oczywiście można z Adamem Michnikiem polemizować – PiS nie czeka na katastrofę państwa, ale stara się przeciwdziałać kompromitacji państwa oraz objawom i skutkom jego słabości w różnych dziedzinach; jednak czy warto dyskutować z kimś, kto tak naprawdę tego typu stwierdzeniami zamyka pole wszelkiej debaty?
Inna rzecz, że we własnych argumentach (a raczej epitetach) Michnik zaczyna się gubić; wydaje się, że jego tekściki pisane są doraźnie, a więc pejoratywy także padają doraźnie – w zależności od tego, kogo w danej chwili autor zamierza zdzielić polemicznym cepem. Bo oto równocześnie ukazał się wywiad, w którym Michnik zdyskwalifikował KPP-owców oraz komentarz (oświadczenie?) Michnika pod tytułem „Są też uczciwi endecy". Tamże przeczytać można było: „Przy oczywistych słabościach niemal wszyscy uważali, że RP jest wspólnym dobrem. Wyjątkiem byli ONR-owcy i stalinowscy komuniści. Ci chcieli państwo zdestruować i zastąpić totalitaryzmem na wzór Mussoliniego bądź Stalina". Egzegeta tekstów Michnika musiałby odnotować, że tym samym guru salonu wreszcie zanegował sens oksymoronicznego stwierdzenia „dobry komunista", uznając, że „źli" byli zarówno ci z KPP, jak i „stalinowscy". Porównanie Prawa i Sprawiedliwości do KPP Michnik powtórzył także w tygodniku „Wprost".
Elektorat topnieje.
W jednym z wywiadów zadeklarował: „Moją partią była Unia Demokratyczna czy Unia Wolności, które zniknęły z mapy. I dziś moja partia nazywa się »Gazeta Wyborcza«, nie mam innej partii". Raporty Związku Kontroli Dystrybucji Prasy – elektorat Michnika topnieje. Prometeusz chichocze cicho. Jest to teraz jego jedyny sposób wyrażenia niezgody na świat.
Cytaty z Michnika
Generał [Kiszczak] jest człowiekiem honoru. Gen. Kiszczak dotrzymał wszystkich zobowiązań, jakie podjął przy Okrągłym Stole. To były najważniejsze dni w jego życiu. Szef bezpieki negocjował ze swoimi więźniami. Przyjął zobowiązania i dotrzymał słowa aż do bólu. Po 1989 r. nigdy nie zawiódł zaufania. [Gen. Jaruzelski] Też.
Mnie wolno powiedzieć, że generałowie Kiszczak i Jaruzelski to ludzie honoru, bo ja byłem ich ofiarą.
I chcę powiedzieć, Wysoka Izbo, że w niektórych wystąpieniach, niestety także moich kolegów posłów z OKP, z przerażeniem usłyszałem ten ton, który słyszałem w prokuratorskich przemówieniach wtedy, kiedy sam siedziałem na ławie oskarżonych. Znam ten ton dobrze, bardzo się go boję... chcę powiedzieć, że w niektórych głosach, o czym mówię z bólem, usłyszałem coś, co bym nazwał antykomunizmem jaskiniowym. Jestem antykomunistą, mówiłem o tym wielokrotnie i chcę powiedzieć, że jako antykomunista tej jaskiniowości się boję. (...). W stanie wojennym po 13 grudnia i siedząc w kryminale, nie byłem aż tak odważny, żebym dzisiaj musiał być aż tak odważny.
Miał być premierem z Krakowa, a w końcu jest przewodniczącym Związku Wypędzonych z Lufthansy.
Mogę żałować, że wielu moich znakomitych kolegów bez zastanowienia kandydowało do Sejmu. Gdyby się wcześniej zastanowili, to być może mielibyśmy dziś świetnego historyka, specjalistę od Indian peruwiańskich – Antoniego Macierewicza, zamiast gorszącej afery z teczkami, być może mielibyśmy znakomitego mecenasa Jana Olszewskiego, miast gorszącej afery z kryzysem rządowym i rządu zajmującego się głównie dekomunizacją.
Nacjonalizm epoki postkomunizmu może mieć twarz nostalgicznego komunisty Miloševicia, postsowieckiego dyktatora Putina, postsowieckiego antykomunisty Orbána i Jarosława Kaczyńskiego – może mieć różne twarze.
Gdybym ja chciał redagować całą „Gazetę", to ona miałaby niewielką sprzedaż i podobne wpływy z reklam.
Odpieprzcie się od generała !!!!!!!
Ja mam do południa jedno zdanie, a po południu drugie.
Jak się rozmawia z Anglikiem, to się rozmawia po angielsku. Jak z Rywinem, to po Rywinowemu. Znam knajacki język – spędziłem sześć lat w więzieniach i miałem gdzie się tego nauczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz