czwartek, 13 października 2011

Tajna instrukcja po katastrofie. Petelicki: Mam ten SMS


Tuż po katastrofie w Smoleńsku politycy PO dostali SMS, by sugerować w mediach naciski na pilotów - twierdzi gen. Sławomir Petelicki i ujawnia skąd ma tę wiedzę

- Gdy pokazałem moim znajomym z Platformy - w celu uniknięcia możliwych przekłamań - raport Zespołu Ekspertów Niezależnych ("Rz" opublikowała go w tygodniku "Plus Minus" - czytaj więcej), który skonsultowaliśmy z ekspertami amerykańskimi i brytyjskimi, jeden z tych polityków pokazał mi wtedy tego SMS-a. Powiedział mi, że nie podejrzewał wcześniej, iż mógł być tak bardzo manipulowany w sprawie śledztwa przez rząd - stwierdził w rozmowie z "Super Expressem" twórca jednostki specjalnej GROM.

"Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił" - mieli przeczytać wszyscy politycy PO tuż po katastrofie, jako instrukcjędo rozmów z mediami. Treść SMS-a Petelicki (zapewnia, że ma go w swoim telefonie) ujawnił w wywiadzie, który ukazał się na stronach internetowych tygodnika "Wprost", ale tego samego dnia zniknął. Czytaj więcej

Petelicki o polityku, który ujawnił mu wiadomość mówi oględnie. - Powiem tylko, że to bardzo uczciwy człowiek, któremu od dawna nie podoba się w Platformie wiele rzeczy. Tego samego SMS-a pokazałem też bardzo znanemu dziennikarzowi i dwóm osobom ze świata nauki - żeby nie było, że sobie wszystko wymyśliłem - przekonuje generał. Chętniej zdradza kto mógł być autorem wiadomości. Uważa, że jest to ktoś z trójki: Donald Tusk, Tomasz Arabski, Paweł Graś.

Jego zdaniem treść wiadomości świadczy, że premier czegoś się przestraszył. Uważa, że świadomie odrzucono możliwość zbadania katastrofy przez NATO. - Raport NATO byłby dla niego miażdżący i mógłby oznaczać dymisję rządu. Ci, co podjęli decyzję o przekazaniu śledztwa Rosjanom, doskonale wiedzieli, że MAK zawsze zwalał winę na pilotów. W ten sposób rządzący mogli uratować dla siebie stołki - stwierdza Petelicki.

Generał twierdzi, że nie ma interesu we wspieraniu PiS. - Gdy Jarosław Kaczyński był premierem, zabronił ówczesnemu ministrowi obrony narodowej kontaktów ze mną. Zresztą kiedyś popierałem Platformę, ale dostrzegłem zakłamanie rządu i jako człowiek uczciwy nie mogę milczeć - zapewnia.
rp.pl

Moderator wydania internetowego wprost24 napisał: "Przykro mi ale twój komentarz został zaklasyfikowany jako SPAM."



Skopiowałem tekst mojego poprzedniego postu wysłałem jako komentarz na stronie wprost24. Odpowiedz ukazała się natychmiast, "Przykro mi ale twój komentarz został zaklasyfikowany jako SPAM." Spamem dla redakcji tygodnika wprost są wszystkie wpisy inaczej myślących niż kumoterstwo redaktorów myślących POprawnie. Umyślnie napisałem dużymi literami aby nie było niedomówień.
W to miejsce wklejam teksty niezakwalifikowane przez moderatora. Sami oceńcie czy są obraźliwe a jeśli nie znajdziecie potwierdzenia w Waszej logice, spróbujcie wtedy dla przykładu skopiować wybrany tekst i wkleić go w jakimś miejscu we Wprost24, np. tu http://www.wprost.pl/ar/265473/Hofman-Tusk-obiecal-ciemny-lud-to-kupil-Ksiazka-Kaczynskiego-Bardzo-dobra/?K=1
a sami przekonacie się o pracy moderatora u red. Lisa.
__________________________________________________
Post 1 do linka
http://www.wprost.pl/ar/265044/Wybory-2011-Platforma/?K=1
||||||||||||||||||||||||||
Od skurczybyka: Teks niezaakceptowany: "Rozmowy i wpisy kontrolowane".
Pytam, gdzie się podziały moje pozostałe wpisy

Autoryzacja wypowiedzi prasowych to relikt cenzury > patrz Wprost Numer: 50/2000 (941)
http://www.wprost.pl/ar/8730/Rozmowy-kontrolowane/?I=941

Jakby nie było, wprost zezwala na obrażające wpisy. Parokrotnie kopiowałem jakiś komentarz zmieniejąc tylko niektóre nazwiska lub nazwę partii a natchniony geniuszem moderator, określał to jako spam, wredny wpis lub okraszał informacją o dopuszczeniu komenterka po akceptacji przełożonego, co w rzeczywistości oznaczało - niedopuszczenie tekstu. Nie decyduje temat, tylko sposób jego przetworzenia o miłośnie nam panujących.
Parokrotnie również próbowano sprawdzić mój adres internetowy i dostać się do serducha mego kompa, na co nie zezwoliły zabezpieczenia mojego boxu. Dostawałem jedynie wiadomość, (script type="text/javascript") o próbie przełamania blokady z adresu IP.

Na froncie WPROST toczy się walka o typ pro polityczny przełamany stylem sztuki spod znaku (hmm, wiecie kogo - właśnie autoryzacji), o ukształtowanie zezwolonych tekstów pokolenia poklepywaczy. Walka doniosła lecz beznadziejna, bowiem wartości moralno-duchowe dadzą się zwalczyć tylko, równie silnym i atrakcyjnym wartościom moralnym i duchowym - niczemu więcej.

Sito moderatora zezwala jednynie tylko wybrańcom spełnić wymagania tego forum. Pozostałym inaczej myślącym albo zmianę myśli, - a co za tym idzie - i tekstu. Wszyscy się tu znają i wszyscy wszystko wiedzą za zezwoleniem geniusza autoryzacji.

„Oświaty kaganiec" pali się coraz ciemniej - gdy płomyk zgaśnie, pozostanie... sam kaganiec.

Zatem proponuję opozycyjnym forumowiczom opuszczenie miejscowego forum i przeniesienie swoich wpisów do innego. Będzie to największą karą jaką będziemy mogli zadać tygodnikowi WPROST za jego mroczne wyroki. Niechaj tu pozostanie tylko gwardia poklepywaczy, pisząca do woli, z woli i tylko o woli autoryzujących.

Lepsza Wyborcza bez kagańca niż Wprost ze swoim miłosnym płomieniem. Niech się kochają bez przeszkód i bez granic. Forum Wprost, to mezalians moralności z obłudą.
Żeby zagrać na fortepianie polskiego mazurka trzeba uderzać w białe i w czarne klawisze, hyba że fortepian POdstroimy inaczej.

Ratowanie Polski nie polega na pomalowaniu maski nową farbą i napompowaniu kół.
Pojedziemy dalej urzywając nadal tego samego paliwa, tylko jak daleko zajedziemy z dziurawym bakiem i drożejącym paliwem?

Z jednego się cieszę że swoimi wpisami, musiałem zaskarbić sobie wdzięczność autoryzujących i z tego powodu odrzucane są w większości wszystkie moje wpisy.

Redakcja Wprost odczuwa strach przed tekstami skurczybyka!!!

i do adresu
http://www.wprost.pl/ar/264971/Studium-szalenstwa/?I=1496
w którym na koću redaktor Lis wyraxił
"Niezależnie od wyniku wyborów faktem jest, że prezes potknął się o „Polskę naszych marzeń". Przyznają państwo, jest w tym jakaś symbolika."
napisałem następujący tekst który został sklasyfikowany jako SPAM
A jaką symbolikę reprezentuje pański forumowt moderator?
Głucho wszędzie i brak wpisów.


Komentarzem do czynności redaktora Wprost pana Tomasza Lisa może być przytoczony perzeze mnie tekst.
Wywiad zniknął, bo gen. Petelicki krytykował rząd? Portal Wprost24.pl usunął wywiad, w którym gen. Sławomir Petelicki zarzucił rządowi odpowiedzialność za doprowadzenie do katastrofy smoleńskiej.

W sobotę we wczesnych godzinach porannych na portalu Wprost 24.pl opublikowano wywiad z generałem Sławomirem Petelickim, twórcą GROM i członkiem Zespołu Ekspertów Niezależnych. Petelicki mówił w nim m.in o zaniechaniach rządu, które doprowadziły do katastrofy smoleńskiej. Po kilku godzinach wywiad z nim został jednak usunięty ze stron Wprost24.pl

- Byłem jeszcze umówiony z dziennikarzami na ustalenia dotyczące zdjęć. Nagle dostałem telefon, że przynajmniej do poniedziałku nic z tego, bo wywiad został usunięty- mówi "Rz" gen. Sławomir Petelicki.

Zespół Ekspertów Niezależnych, w skład którego obok gen. Sławomira Petelickiego wchodzą m.in dr Przemysław Guła, były szef Rządowego Centrum Antykryzysowego i Marcin Gomoła, były wiceprzewodniczący KNF przygotował raport przedstawiający fakty i wskazania, co należy zrobić, aby zacząć odbudowywać rozbity system bezpieczeństwa Polski. Mowa jest też w nim o błędach i zaniechaniach członków rządu i osób odpowiedzialnych za lotniczy transport najważniejszych osób w państwie, które w efekcie doprowadziły do katastrofy smoleńskiej. "Rz" przedstawiła raport w sobotę.

Pytany o ustalenia ZEN dotyczące katastrofy smoleńskiej gen. Petelicki w rozmowie z Wprost24.pl powiedział m.in., że nie ulega wątpliwości, że lot 10 kwietnia do Smoleńska miał status wojskowy, a odpowiedzialność za jego przygotowanie ponosi Kancelaria Premiera Donalda Tuska. Mówił też, że zachowanie premiera Tuska tuż po katastrofie spowodowało, iż Polska - zdaniem Petelickiego - straciła wiarygodność w NATO. "Efekt? Tuż po katastrofie USA podjęły decyzję o tym, że – wbrew wcześniejszym ustaleniom – nie przekażą nam uzbrojonych zestawów rakietowych Patriot" - mówił w nim Petelicki.

Były szef GROM w rozmowie z Wprost24.pl ujawnił również, że tuż po katastrofie smoleńskiej czołowi politycy PO otrzymali esemesy z instrukcją na temat tego, jak mają się wypowiadać na temat katastrofy. Mieli mówić, że katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. "Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił".

- Podejrzewam, że właśnie wypowiedź o ememesach powstałych w trójkącie Donald Tusk - Tomasz Arabski - Paweł Graś kogoś bardzo zabolała. Do tego stopnia, że zadecydowano o usunięciu wywiadu - mówi "Rz" gen. Petelicki. I dodaje, że według jego wiedzy na skasowanie ze stron internetowych Wprost 24.pl rozmowy z Petelickim miał naciskać, choć formalnie nie kieruje portalem, naczelny tygodnika "Wprost" Tomasz Lis.- To jest właśnie "lisia wolność słowa"- komentuje gen. Sławomir Petelicki

Z Tomaszem Lisem nie udało nam się skontaktować.
Rzeczpospolita

Pozdrawiam wszystkich lubiących
zdrową żywność.

wtorek, 11 października 2011

Autoryzacja wypowiedzi prasowych to relikt cenzury

Dzisiejsza data 2011.10.12
Od kilku miesięcy redakcja forum tygodnika Wprost autoryzuje teksty forumowiczów. Nic w tym dziwnego, gdyby kryteria autoryzacji stosowano jednakowo do wszystkich forumowiczów. Często pojawia się następujący tekst :
"Komentarz został zapisany. Pojawi się na liście po akceptacji moderatora" 
 Niejednokrotnie oznacza to nie ujawnianie wpisanego tekstu. Jedynie akceptowane są wpisy poprawne i zgodne z duchem politycznym, obecnego tygodnika Wprost, redagowanego przez naczelnego obywatela Tomasza Lisa. 
W związku z ujemną akceptacją i brakiem moich wpisów na tym forum, postanowiłem dzielić się moimi spostrzeżeniami wprost z innymi użytkownikami internetu przez 24 godziny na dobę. stąd wziął się mój adres bloga
http://wprost24pl.blogspot.com
 

___________________________________________________
Chciałbym wrócić do jeszcze nie zniszczonego archiwum Wprost24 w internecie.
Bardzo ciekawy jak i pouczający tekst ukazał się w roku 2000 w numerze 50.
Wklejam tekst artykułu na wypadek jego zniknięcia z archiwum Wprost24

http://www.wprost.pl/ar/8730/Rozmowy-kontrolowane/?I=941
Rozmowy kontrolowane
Numer: 50/2000 (941)
Autorzy Maciej Łuczak i Andrzej Goszczyński
" Autoryzacja wypowiedzi prasowych to relikt cenzury
Co mnie dziwi w Polsce, to konieczność autoryzowania wywiadów - oznajmił Roger Parkinson, prezes Światowego Stowarzyszenia Gazet. W Stanach Zjednoczonych termin "autoryzacja" wywołuje zdziwienie. Obowiązuje tam sformułowana przez amerykański Sąd Najwyższy zasada: "Zredagowanie cytatu w taki sposób, że nie odpowiada on dosłownie wypowiedzi rozmówcy, nie dowodzi złej woli, jeżeli został zachowany sens".

Wolność prasy gwarantowana pierwszą poprawką do konstytucji USA doprowadziła do tego, że w 37 stanach reporterzy mogą wykorzystywać nawet nagrania wykonane z ukrycia, byle prawdziwe. We Włoszech od dziennikarzy wymaga się wyłącznie rzetelności i kompetencji. W Niemczech autoryzowanie wywiadów nie jest prawnym obowiązkiem reporterów, lecz wynika z przyjętej praktyki korporacyjnej.
Tymczasem art. 14 ust. 2 polskiego prawa prasowego wprowadza zasadę, że dziennikarz nie może odmówić osobie udzielającej informacji autoryzacji dosłownie cytowanej wypowiedzi. Przepis ten - uchwalony jeszcze w 1984 r., kiedy obowiązywały zapisy cenzorskie - był wielokrotnie przedmiotem krytyki w światowych raportach dotyczących wolności prasy i sytuacji mediów w naszym kraju. Artykuł nie został jednak uchylony, nadal więc z tego przywileju mogą korzystać politycy, którzy w rozmowie z dziennikarzami pozwalają sobie na soczysty język, barwne epitety i złośliwe komentarze. Potem przychodzi opamiętanie, a górę bierze rozwaga, strach i koniunkturalizm.
Często ingerencja w tekst wywiadu obejmuje nawet pytania zadane przez dziennikarza, co jest sprzeczne z prawem prasowym. Rada miejska w Otmuchowie podjęła na przykład uchwałę o "konieczności autoryzacji dosłownie cytowanych wypowiedzi radnych". Zaprotestowali rajcy skupieni w klubie Nasza Gmina 2000, pisząc: "Autoryzacja tekstów przez przewodniczącego rady (...), dotycząca indywidualnych wypowiedzi radnych w czasie obrad sesji, jest powrotem do cenzury z okresu PRL i zamachem na gwarantowaną przez konstytucję wolność słowa".
Zdarza się, iż rozmówca nie żąda autoryzacji, kiedy jednak wywiad się ukazuje, zaczynają się kłopoty. Taka przygoda spotkała dziennikarzy "Rzeczpospolitej" po ukazaniu się artykułu "Szwedzki przyjaciel". - Jeden z bohaterów przyjął tekst do autoryzacji - wspomina autor Rafał Kasprów - po czym oddał go bez poprawek. Po opublikowaniu wytoczył nam proces, zarzucając manipulację. "Oj, dziewczyny, tego wywiadu nie będzie" - powiedział z kolei do Agnieszki Kublik i Moniki Olejnik minister koordynator służb specjalnych Janusz Pałubicki, gdy zobaczył przesłaną mu do autoryzacji rozmowę. "Gazeta Wyborcza" zdecydowała się jednak na opublikowanie go i opatrzenie stosowną adnotacją redakcji. Nie wywołało to żadnych konsekwencji prawnych. Tylko minister Pałubicki obraził się na Monikę Olejnik.
Prawo do autoryzacji wypowiedzi nie jest bezwzględne - w konfrontacji z ważnym interesem publicznym przegrywa. Centrum Monitoringu Wolności Prasy trzykrotnie wydało taką opinię. Pierwsza sprawa dotyczyła reporterki Polskiego Radia, która przygotowała audycję o zajęciach dydaktycznych w prywatnej szkole podstawowej, polegających na zaburzaniu świadomości dzieci. Wypowiedzi na ten temat udzielił dyrektor placówki, który później odmówił autoryzacji nagrania. Mimo to materiał znalazł się w reportażu. Dziennikarka doszła do wniosku, że od niemądrego przepisu prawa prasowego ważniejsze jest poinformowanie opinii publicznej o niegodziwych i bezprawnych praktykach stosowanych wobec dzieci.

Jeżeli dziennikarz, który nie dopełnił obowiązku autoryzacji, potrafi udowodnić, że napisał prawdę, powinien wygrać proces sądowy. Dlaczego zatem polscy dziennikarze tak rzadko protestują przeciw krępującemu ich przepisowi? "Walka z praktyką autoryzacji jest trudna dlatego, że ułatwia ona życie samym dziennikarzom, zdejmując z nich odpowiedzialność. Podobnie znakomita większość redaktorów w czasach komunistycznych nie miała nic przeciwko cenzurze, bo dzięki niej mogła spać spokojnie" - napisał niedawno Anatol Arciuch na łamach "Nowego Państwa". Instytucja autoryzacji jest więc na rękę również dziennikarzom, którzy dzięki niej ukrywają brak profesjonalizmu i strach przed demaskowaniem ciemnych stron naszej rzeczywistości. "